Recenzja filmu

V jak Vendetta (2005)
James McTeigue
Natalie Portman
Hugo Weaving

Rewolucja zjada własne dzieci

"V jak Vendetta" nie jest tylko pustym frazesem, sloganem reklamowym, w którym fabuła służy jedynie jako pretekst do sklecenia kilku efekciarskich scen akcji. To trzymająca w napięciu historia o
Mówiąc o historii, mamy na myśli minione dzieje, wypracowane przez społeczeństwo w okresie pewnych wydarzeń: wojen, pokojów, umów społecznych, ewolucjach, a także i rewolucjach. Bogate tło konfliktów politycznych w drugiej połowie XVIII w. spowodowało wybuch rewolucji francuskiej, która wyrodziła utarte do dziś, prawdziwe powiedzenie - "rewolucja zjada własne dzieci".

W totalitarnej Wielkiej Brytanii społeczeństwo jest skutecznie zastraszane, terroryzowane i manipulowane przez aparat władzy. Jedyną osobną, która nadal pragnie walczyć z system i stawia opór, jest enigmatyczny bojownik odziany w maskę Guya Fawkesa. Ów mężczyzna o kryptonimie V (Hugo Weaving) dokonuje zamachów na ośrodki masowego przekazu, aby rozbudzić w ludziach pragnienie wolności i zaszczepić poczucie buntu. Jedną z takich osób jest Evey Hammond (Natalie Portman). Młoda kobieta wkrótce odkrywa, że tajemniczy V nie jest zwykłym terrorystą, lecz moralną ostoją wszelkich szlachetnych idei.



Żyjemy w czasach, w których kino rozrywkowe zostało zdominowane przez ekranizacje i adaptacje widowisk komiksowych, głównie superbohaterów. Zanim jednak każda duża wytwórnia w Hollywood stworzyła swoje własne uniwersum i wydawała kilka filmów rocznie, ekranizacje kultowych komiksów były rzadkością. Przełom nastał w 2005 roku, gdzie stylistycznie zachwyciło nas "Sin CityRoberta Rodrigueza i Franka MilleraChristopher Nolan zapoczątkował nowe podejście do konwencji "Batmana", a David Cronenberg pokusił się o jedną z najdojrzalszych adaptacji komiksowych w dziejach kina ("Historia przemocy"). Do listy tych wspaniałych filmów należy dopisać "V jak Vendetta", czyli ekranizację kultowego komiksu Alana Moore'a.

Film Jamesa McTeigue'a wyreżyserowany na podstawie scenariusza braci Wachowskich wygląda jak idealne połączenie anarchistycznego (nieco grunge'owego) stylu Finchera z klimatem powieści Orwella, a wszystko to okraszone obłędną warstwą wizualną i świetnym aktorstwem. "V jak Vendetta" nie jest tylko pustym frazesem, sloganem reklamowym, w którym fabuła służy jedynie jako pretekst do sklecenia kilku efekciarskich scen akcji. To trzymająca w napięciu historia o odwadze, buncie i pokazaniu człowieka jako indywidualności, którą tak ciężko zachować w dzisiejszych czasach. Do historii kina przeszła płomienna przemowa tytułowego bohatera, a enigmatyczna maska stała się symbolem walki ze strukturami jakiejkolwiek władzy. Chyba nikomu nie trzeba przypominać ACTA?



Na pochwałę zasługuje cały kolektyw aktorski, szczególnie Natalie Portman, która do roli zgodziła się zgolić włosy na głowie, ponadto zagrała jedną z najciekawszych ról w swojej jakże spektakularnej karierze.Hugo Weaving fantastycznie gra... głosem. Gwiazdor znany z takich klasyków jak "Matrix" czy "Władca Pierścieni" jest jednym z najlepszych charakterystycznych aktorów, a rola w obrazie McTeigue'a tylko to potwierdza.

"V jak Vendetta" to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich miłośników kina komiksowego czy science-fiction (które lada dzień może stać się rzeczywistością), ale to po prostu świetnie zrealizowane i mądre kino. W czasach niekończących się sequeli i uniwersów filmowych warto wrócić do jednego z najlepszych obrazów 2005 roku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z czterech filmów, które widziałem w ten weekend, niespodziewanie na czoło stawki wysunął się "V for... czytaj więcej
Do oglądania filmu zasiadłam z zerową wiedzą na temat opowiadanej przez niego historii, jako że nigdy... czytaj więcej
Z jednej strony dziwny facet w masce posługujący sie pseudonimem "V", ubrany jak muszkieter, mający bzika... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones