Naprawdę wspaniały film. V jakom metafaora Włodzimierza Ilicza cudowny.
V był raczej anarchistą, który walczy z każdą formą dyktatury i ucisku i to zarówno z prawej jak i lewej strony.
Mylisz się! Anarachiś walczą nie tylko z dyktatura, ale z każdą inną formą ustroju politycznego. Natomiast Włodzimierz Ilicz właśnie walczył z dyktaturą caratu. Oczywiście to nie jest wszystko dosłownie, ale na tym polega właśnie "metafora". V wraz Evey właśnie symbolizują rewolucjonistów. Przecież to takie proste.
Jasne... Lenin walczył z dyktaturą caratu tylko po to, aby zaprowadzić dyktaturę proletariatu, przy której czyny tego niekompetentnego durnia Mikołaja II wydają się być kaszką z mlekiem. Sloganem ukraińskich anarchistów pod wodzą Nestora Machno było: " Bij czerwonych, aż zbieleją, bij białych, póki nie poczerwienieją".
Widzę, że mam do czynienia z prawicowym oszołomem, który szerzy zakłamaną wersję historii. Myślę, że twórcy filmy oburzyliby się porównaniem głównego bohatera do poplecznika burżuazyjnej armi białhych niejakiego Machno.
Do tej pory nikt jeszcze nie nazwał mnie oszołomem i to w dodatku prawicowym :) ale prawda jest taka, że leję zarówno na swastykę jak i na sierp z młotem, że nie wspomnę o ślepych wyznawcach tych symboli. Jakie zakłamanie... poczytaj sobie o zbrodniach czerwonych w pierwszych okresach rządów, o " czerwonym terrorze", CZEKA, o dławieniu powstań w Kronsztadzie, przymusowej kolektywizacji, głodzie na Ukrainie ( pochłonął więcej ofiar śmiertelnych niż holocaust), " wielkiej czystce" z lat 30-tych czy GUŁAGU. Z kolei Machno był anarchistą tak samo jak bohater filmu " V jak vendetta", który po zakończeniu I wojny światowej walczył na Ukrainie z miejscowymi chłopami przeciwko każdej władzy usiłującej narzucić niewolę począwszy od wojsk niemieckich, austro-węgierskich po wojska wierne caratowi. Machnowcy mieli nawet krótki romans z bolszewikami póki się nie przekonali, że słowo Lenin jest tyle warte co splunięcie.